zimna noc przyszła zaraz po poranku
zaskakując mnie znowu nieuczesaną.
zmarzłam pod ciałem obcego mężczyzny
zmarzłam pod ciałem obcego mężczyzny
nie podobnego do ciebie wcale.
kolejny dzień wlazł przez uchylone powieki.
kolejny dzień wlazł przez uchylone powieki.
przestałam karmić wspomnienia i jakoś lżej mi się zrobiło.
coraz mniej ich,przypuszczalnie zdychają z głodu.
coraz mniej ich,przypuszczalnie zdychają z głodu.
pod gorącą wodą zmywam z siebie pamięć,
strzepuję pocałunki z ramion, bioder, ust.
strzepuję pocałunki z ramion, bioder, ust.
chowam gdzie popadnie myśli,
za szafą, w śmietniku
i w takiej małej kieszonce na zamek,
za szafą, w śmietniku
i w takiej małej kieszonce na zamek,
co jej nigdy nie otwieram
jakby ciut mniej ciebie.
jakby ciut mniej ciebie.
zmęczyłam się,
usiądę,
popatrzę przez okno,
jak mijają lata,
jak zmieniają się pory roku
zrobiło się ciemno i zimno.
ktoś puka do drzwi.
dobrze, będzie się czym przykryć.