To
wszystko przez to, że mało włosów mam. Bozia mi nie dała po prostu.
Odkąd pamiętam, włosy suszę z łbem spuszczonym na dół i tak głową
trzepię, żeby wyglądało, że niby ich mam więcej. Przez to za dużo myślę i są
to w zdecydowanej większości bzdury. Powinnam się w takim razie zająć się polityką- ale mam chyba za wąskie plecki.
Chciałam zostać wojowniczą księżniczką ale mi nie wyszło. Mam lęk
wysokości i klaustrofobię, więc pracuję w korporacji. Nie mam instynktu
podgryzania i raczej "nienachalną" urodę, także kariera obchodzi
mnie szerokim łukiem -w przeciwieństwie do świadków jehowy. Jedyne
czego żałuję, to czas jaki tam spędzam na wykonywaniu czynności jakie
niczym nie różnią się od przybijania pieczątek na poczcie - zamiast
robić coś pożytecznego. np. upijać się z przyjaciółmi czy sadzić drzewa.
To niestety jest nieopodatkowane. W dzisiejszych czasach bardzo
popularne jest "bycie wiecznie zajętym " i "indywidualistą". Można to
zauważyć po tym, że wszyscy ubierają się w tych samych sklepach i noszą
trampki do garnituru. Demonstrują odwagę cywilną i pogardę dla
wszechobecnego konsumpcjonizmu np. nosząc konwersy za cztery stówki czy
wytartą marynarkę za półtora kafla, w przypadku kobiecym - dziurawe
dżinsy do szpilek od Lubutina (czy jakiegoś innego waginosceptyka z Mediolanu).
"Jesteś wyjątkowy"! - krzyczą bilbordy, media , radio, matki babki i kochanki.
I tak- wszyscy myślą że są wyjątkowi.
Skrajne
przypadki idą w filozofię "mamwyjebane". Wkładają sobie jak największą
ilość kolczyków w nos, uszy a czasem w dupę; dodatkowo jakiś tatuażyk
np." jebać miłość " a następnie poświęcają się przemyśleniom filozoficznym na temat bezrobocia.
Jak mawia mój przyjaciel Karol "Każda matka wychowuje syna na cesarza, ale potem się okazuje, że mało jest takich etatów."
Wychodzi
na to, że wszyscy jesteśmy wariatami, jemy padlinę, sikamy do wody
którą pijemy, wycinamy drzewa- które produkują tlen, o podróżowaniu przez
wszechświat na małej, niebieskiej kulce nie wspomnę.