poniedziałek, 29 grudnia 2014

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Tak sobie myślę - jak już oscylujemy w klimatach bożonarodzeniowych -jak to musiało wyglądać ponad 2000 lat temu...?
- Józek...to nie tak jak myślisz. Ja ci to zaraz wytłumaczę. Słuchaj - przyleciał do mnie Gabryś - taki archanioł ze skrzydłami -a potem Duch Święty mnie natchnął!!! Acha- i pamiętaj - jakby się kumple pytali - to jestem dziewicą!
Dobrze, że Józek to kupił, bo gdyby nie to - to byśmy wszyscy teraz byli żydami;-)
P.S Po narodzeniu Jezusa Józef odetchnął z ulgą, bo do końca nie był przekonany czy Duch Święty czasem nie jest czarny, ale wszystko dobrze się skończyło...

czwartek, 1 maja 2014

Przygody złotego paznokietka

Usłyszałam w radiu, że pisać trzeba codziennie. Pomysł bardzo mi się spodobał. Mam wprawę w zaczynaniu więc pójdzie gładko (gorzej z kończeniem i dysleksją - ale o tym  nie było w radiu).
      Z tego co wiem, na początku musi być jakiś bohater- postać wiodąca. Najlepiej zacząć od czegoś małego np. paznokietka. 
( Nie wiem, czym to się skończy, jeśli się skończy to raczej niczym sensownym).
      Dziś postanowiłam, że zawsze jeden paznokieć będę malować inaczej -dopóki nie postanowię inaczej. Jakiś czas to już praktykuję i mam zamiar tak robić dopóki nie przestanę. Niech jeden mały paznokietek  nie spełnia standardów i bezwstydnie nie przejmuje się rodzajem podpisanej umowy, stanem skarbu państwa czy dżender. Nawet pogoda nie możne mu dyktować jak się ma ubrać, bo jest wodo- i mrozo- odporny! W ogóle jest odporny i nie musi się wcale ubierać! Pomalowałam go na złoto, żeby poczuł się przynajmniej godnie (w razie potrzeby- jak król)! W ten mało skomplikowany sposób bohater stworzył się sam. Biorąc pod uwagę mrozoodporność, można spekulować śmiało na temat domniemanego superbohaterstwa  (mimo ewidentnego braku pelerynki czy artefaktu w stylu młotka).
     Tak oto upłynął mi 1szy dzień Maja. W biurze. Pustym. Wszyscy mieli urlop. Mnie tym razem urlop ominął. Pociecha w tym,  że świadkowie jehowy- też.
   Puste biuro "wieje sandałem";-) Do tego wiosenna burza postanowiła zepsuć majówkę. Burzę darzę sympatią umiarkowaną, a święta obchodzę szerokim łukiem, co oznacza teoretycznie, że  mnie akurat nic nie zepsuła. Zresztą- bezduszne szyby oddzielały mnie od kapryśniej pogody z wrodzoną sobie stanowczością. 
   Wiatr mógł sobie beztrosko szarpać świat, a ja (chyba po raz pierwszy) cieszyłam się, że jestem w pracy.

poniedziałek, 10 marca 2014

Bezeduryyy

To wszystko przez to, że mało włosów mam. Bozia mi nie dała po prostu. Odkąd pamiętam, włosy suszę z łbem spuszczonym na dół i  tak głową trzepię, żeby wyglądało, że niby ich mam więcej. Przez to za dużo myślę i są to w zdecydowanej większości bzdury. Powinnam się w takim razie zająć się polityką- ale mam chyba za wąskie plecki.
    Chciałam zostać wojowniczą księżniczką ale mi nie wyszło. Mam lęk wysokości i klaustrofobię, więc pracuję w korporacji. Nie mam instynktu podgryzania i raczej "nienachalną" urodę,  także kariera obchodzi mnie szerokim łukiem -w przeciwieństwie do świadków jehowy. Jedyne czego żałuję, to czas jaki tam spędzam na wykonywaniu czynności jakie niczym nie różnią się od przybijania pieczątek na poczcie - zamiast robić coś pożytecznego. np. upijać się z przyjaciółmi czy sadzić drzewa. To niestety  jest nieopodatkowane. W dzisiejszych czasach  bardzo popularne jest "bycie wiecznie zajętym " i "indywidualistą". Można to  zauważyć po tym, że wszyscy ubierają się w tych samych sklepach i noszą trampki do garnituru. Demonstrują odwagę cywilną i pogardę dla wszechobecnego konsumpcjonizmu np. nosząc konwersy za cztery stówki czy wytartą marynarkę za półtora kafla, w przypadku kobiecym - dziurawe dżinsy do szpilek od Lubutina (czy jakiegoś innego waginosceptyka z Mediolanu). 
 "Jesteś wyjątkowy"! - krzyczą bilbordy, media , radio, matki babki i kochanki. 
I tak- wszyscy myślą że są wyjątkowi. 
Skrajne przypadki idą w filozofię "mamwyjebane". Wkładają sobie jak największą ilość kolczyków w nos, uszy a czasem w dupę; dodatkowo jakiś tatuażyk np." jebać miłość " a następnie poświęcają się przemyśleniom filozoficznym na temat bezrobocia.
Jak mawia mój przyjaciel Karol "Każda matka wychowuje syna na cesarza, ale potem się okazuje, że mało jest takich etatów." 
Wychodzi na to, że  wszyscy jesteśmy wariatami, jemy padlinę, sikamy do wody którą pijemy, wycinamy drzewa- które produkują tlen, o podróżowaniu przez wszechświat na małej, niebieskiej kulce nie wspomnę.

poniedziałek, 24 lutego 2014

Ulotności

piosenkom z niepełnoletniego lata
posiwiała skroń
urodziła się gromadka dzieci


a ja  
w nieco już wytartym
coraz krótszym garniturze chromosomów
wiecznie się temu dziwię

środa, 22 stycznia 2014

cykl

spadam ze snu w sen
z powiek kapie deszcz
czy to nowy dzień ?
czy już przyszła śmierć?

śmiechu gęsty piach
wleciał znów na dach
z dachu wprost na chmury
zeskoczył kot bury


przez wąską źrenicę
wpadło nowe życie
potoczyło się bezładnie
przycupnęło w sercu na dnie


prężę grzbiet przecieram oczy
wyję na przechodniów w nocy
reflektora błysk
zamknął mi się pysk

dwie nogi dwie ręce
i kształty dziewczęce
czego chcieć dziś więcej
prędzej żyj, och prędzej!


spadam ze snu w sen
z powiek kapie deszcz
czy to nowy dzień ?
czy już przyszła śmierć?